słaby 56 jasne,że tak,zgadzam się z tym co napisałeś.Ja chłopaka nie potępiam bo wiem,że zadziałał instynktownie,ale wierzę że następnym razem poradzi sobie lepiej,bo to powinno być dla niego nauczką.W domu i daleko od niebezpieczeństwa każdy jest odważny.Ja swoim życiu miałem dziesiątki bójek nigdy pierwszy do nikogo ręki nie wyciągnąłem zawsze to albo ktoś uderzył/popchnął mnie lub moich znajomych i wtedy reagowałem.Wiele razy też biłem się na ulicy z większymi i silniejszymi(wtedy tak myślałem),ale często pozory mylą i to psychika odgrywa w tej kwestii bardzo ważne znaczenie,bo jak już dochodzi do starcia to te wielkie konie z zasady nie potrafią się bić i potem jest : "Ej sorry nie mam szans".Dlatego ja rozumiem motywy zachowania autora,brak obycia jakiegokolwiek na ulicy podejrzewam,że to była jego jedna z pierwszych takich sytuacji w życiu,a po drugie brak umiejętności w walce.Ja zawsze staram się zachowywać tak,żeby nie mieć wyrzutów sumienia,więc w sytuacji gdyby ktoś mnie np. popchnął a ja bym nie zareagował to później bym nie mógł normalnie funkcjonować przez jakiś okres czasu,dlatego zawsze chcę żyć w zgodzie z sumieniem.Jeśli zostawiłbym kogoś bliskiego to tym bardziej wyrzuty sumienia by nie dały mi żyć,taki mam charakter i widzę że autora też to boli,ale stara się racjonalnie wytłumaczyć sobie swoje zachowanie,ale po co to robić? Trzeba wziąć to za nauczkę i nie popełnić drugi raz tego samego błędu.
Masao
Tym co mówią, że zachowali by się inaczej po prostu zazdroszczę odwagi
Ale Ty też jesteś odważny tylko musisz się przełamać to jest klucz do wszystkiego.
deree widzisz to również jest sporna sprawa.Kiedyś ja osobiście miałem sytuację związaną z użyciem gazu,ale to było hmm 5-6lat temu,gdy wyszło do mnie 3 chłopów i mimo iż czysto nie trafiłem gazem w żadnego z nich - jeden z nich tylko oberwał bo cały czerwony się zrobił,to nie chcieli podejść.Trzymali dystans.Kiedyś na bramce znajomy miał gaz 100ml albo 200ml nie wiem dokładnie ile,ale to była duża tuba i zmarnował cały gaz na 2 zadymiarzy i do tego sam trochę dostał,bo gazem trzeba się umieć posługiwać.Poza tym kiedyś na bramce podeszliśmy do awanturnika i grzecznie kazaliśmy mu wyp*****lać bo zostanie zagazowany i facet opuścił lokal bez zająknięcia bo jak się później okazało kiedyś już dostał gazem i nie ma z tym związanych przyjemnych wspomnień.Czasami w stosunku do naprawdę upierdliwych klientów do których nic nie dociera stosuje się psiuknięcie gazem w majtki.Dostać gazem jest gorzej niż dostać wp******.
Teraz pytanie jesteś sam vs kilku przeciwników.Kiedy masz większe szanse przetrwania, z gazem czy z gołymi rękami? Gazem trzeba umieć się posługiwać nie można wypsiukać wszystkiego jednym strumieniem,trzeba robić to impulsywnie i precyzyjnie aha i do tego zdecydowanie bo jeśli psiukniesz kogoś,a nagle zlecą się jego kumple i Ty zaczniesz go przepraszać to nie zadziała,albo jeśli rzucą się na Ciebie i Ty zaczniesz uciekać,trzeba być zdecydowanym do końca,jeśli jest możliwość to się oddalić i tyle.
Zmieniony przez - Don_Alex w dniu 2013-11-06 22:48:29