Nie chcę tutaj się mądrzyć, bo walki jeszcze nie widziałem, a obu pięściarzy znam mało(chcę zrobić sobie rajd po ich wspólnych walkach, obejrzec wszystkie 4 po kolei).
Ale Pacman to przede wszystkim swarmer.. Obrona nie jest Jego najmocniejszą stroną. Tutaj, z tego co wiem rzucił się ostro do przodu. Jeśli nie jesteś kimś takim jak Mike Tyson, to odsłaniasz się przy tym.
JMM lubi walczyć z Pacmanem z kontry. Jest pięściarzem precyzyjnym i celnym. Do tej pory walczył w miarę normalnie, do tej walki wyszedł z przekoaniem ze jeśli nie znokautuje, nie wygra. Więc - siedział i celował. Knockdown Pacmana z 3ej rundy pokazuje że to nie był przypadek. Manny ostro atakował, ale i się przy tym męczył. JMM czekał na okazję. Skoro nie zmieniał taktyki, byyc może wcale nie był tak porozbijany.
Jakby Manny tak ostro nie walczył, może by tego nie było, ale tak...
JMM wcześniej chyba tak nie walczył, Roach i Manny nie uważali że potrafi tak przywalić. Pomylili się.
Jak mówię, nie oglądałem walki, ale nie uważam żeby to był przypadek.
Jakby JMM nie zwalił Manny 'ego w tej rundzie, to zrobiłby to w następnej, lub za 2 rundy. Przy intensywnym ataku, męczysz się, i w końcu zaczynasz popełniać błędy.
Nie wlatujesz z ostrym atakiem frontem na dobrego countera który potrafi mocno przywalić z prawej. Gdy tak robisz, masz wielkie szanse że przegrasz przez KO. Tutaj się wydawało, że JMM nie potrafi skontrować odpowiednio mocno.
Błąd.
W 3ej rundzie Meksykanin pokazał, że nie jest to prawdą.
Od tej pory, wynik był właściwie przesądzony.
Zastrzegam sobie mozliwość zmiany zdania po obejrzeniu wszystkich walk tej pary
Aha, ja uważam że Bradley zupełnie uczciwie wygrał z Pacquiao.
Zmieniony przez - tygrum w dniu 2012-12-11 14:29:59