Wiadomo. Ale po co robić już ciągi skoro to co robie (siady i dd) załatwia rozwój prostowników? Niektórzy w ogóle nie robią ciągów mając je dość mocne od siadów, ja mam tak z wl kiedy zamieniłem je na dipsy wszelakie - nie robiłem go od Listopada (wtedy leciało 40kg) a skończylem pierwszy trening na 60kg x 10 ze sporym zapasem, ale beznadzieja jak dla mnie bo spompowało tylko barki i trice - to w sumie tłumaczy te sylwetki - przerośnięte łapy, biedna klatka, ale to pewnie dlatego, że przy wl strasznie ciężko wczuć się w piersiowe.
Poza tym, mam garba w piersiowym, jak brałem 100kg x 6 to już było wciągane garbem w mc - słabe prostowniki (nie robiłem siadów, bo musiałem lekko skorygować skolioze i wzmocnić stabilizatory po przepuklinie). Po konsultacjach z Wodynem i własnych przemyśleniach, doszedłem do wniosku, że lepiej wrócić do ciągów na poważnie a nie na 70kg, bo przy wadze 91kg, nie daje to zbytnio większego przełożenia.
Całościówkę robiłem, podobnie jak partie raz w tygodniu i dwa - opcja nr. 3 jest dla mnie najlepsza. Na FBW słabo z motywacją (tylko 3 dni treningowe) i niedorozwój takich partii jak ramiona (robiłem przysiad na hack maszynie (nie mów nic, wiem głupi byłem), mc,
wyciskanie na skosie, podciąganie jeden zestaw cały czas) również progres żenujący, tylko na 5x5 texas method było wporzo z wynikami siłowymi. Na partii raz w tygodniu - może by coś z tego było, ale za mała masa i znajomość własnego ciała, aby w pełni umiejętnie przekatować partie raz w tygodniu.
Podsumowując głupi wywód, patrząc przez pryzmat własnych porażek i doświadczeń, najlepiej kierować się zasadą "bierz, to co jest teraz potrzebne". To że nie będę robił mc, nie oznacza gorszego rozwoju, a może być zupełnie przeciwnie.
P.S. Może i nie łape, ale nie widze sensu takiego podziału u mnie ze względu na objętość treningową i ciężary.
Zmieniony przez - Cokta w dniu 2012-06-30 15:28:07