Waga : 65?
Wzrost : 164
Obwód w biuście : 84
Obwód pod biustem : 78
Obwód talii w najwęższym miejscu : 72
Obwód na wysokości pępka : 86
Obwód bioder : 91
Obwód uda w najszerszym miejscu: 61
Obwód łydki : 39
W którym miejscu najszybciej tyjesz : wcześniej uda, teraz raczej brzuch, boczki, biodra
W którym miejscu najszybciej chudniesz : biust, górna część ciała
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: wf
Co lubisz jeść na śniadanie: placki owsiane z jabłkiem i cynamonem
Co lubisz jeść na obiad : mięso
Co jako przekąskę : owoce
Co jako deser : owoce
Ograniczenia żywieniowe : brak raczej
Stan zdrowia, czy regularnie miesiączkujesz, czy bierzesz tabletki hormonalne : od niedawna miesiączki regularne, wcześniej bardzooo różnie, z przerwami do około 7 miesięcy
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : nic, nic
Stosowane wcześniej diety: trzy lata temu desperacko obcięłam drastycznie kalorie
Cześć.
Mój wiek - 16 lat. Tak, tak, wiem jaki stosunek jest do odchudzania w tym wieku, ale mniejsza, nie po to piszę by rozwijać ten wątek. Przybywam w innej sprawie.
Od początku roku przytyłam parę kilko (może 5?) choć zamiar był zupełnie inny, gdyż już w tamtym momencie (ważąc mniej niż dotychczas) chciałam coś niecoś poprawić. Stąd wynika, że w którymś momencie popełniam błąd, coś robię nie tak jak powinnam. I to jest właśnie zastanawiające, bo sposobu jedzenia jako tako nie zmieniłam. Jakoże sama nie potrafię tego błędu wychwycić, zwracam się do was.
Jem zdrowo, niekiedy zastanawiam się co by było gdyby któraś z koleżanek właśnie tak jadła. Zakładam, że znikłaby z powierzchni ziemi, ulotniła się.
Produkty, które jem:
jajka, twaróg domowy, cammamberty i brie, ser żółty, mięso (szynka, schab, boczek, żeberka, drób, głównie udka, sporadycznie pierś), płatki owsiane, owoce, zwykle jabłka ( do dwóch sztuk dziennie, choć zazwyczaj jedno, lecz zdarza się, że wpadną i trzy), suszone śliwki, migdały, orzechy włoskie, wiórki kokosowe, ryż, ryby wędzone (makrela dominuje), z puszki bez sosu, mrożone, zupy gotowane na kościach, chleb żytni razowy (kupowany, jednak w skład wchodzi jedynie mąka żytnia razowa, woda i sól), przyprawiam w małych ilościach musztardą, keczupem, ale to naprawdę rzadko i w niewielkich ilościach, czasami skuszę się na łyżeczkę dżemu jagodowego (domowy), warzywa, choć mało w tym okresie zimowym.
To chyba wszystko, wiadomo raz na jakiś czas ktoś zmusi do jednego ziemniaka, pamiętam, że w ciągu tego półrocza zjadłam 2 kawałki ciasta, którego nie jadłam od bodajże 3 lat.
Rozkład BTW - czort wie, choć szacuję na 1500kcal, do 100 węgli max, 110 białka i reszta tłuszcz.
Pięć posiłków, w każdym białko, węgle zwykle do południa, woda min. 1,5 litra, ostatnio min. 2 l.
Ruch. Mój ruch to wf i życie. Zaproponujecie mi siłownię, odmówię. Nie mam dostępu, nie chcę na razie zaprzątać tym sobie głowy (w tym momencie myślę, że ktoś zacytuje te słowa i chłodno skomentuje). Na daną chwilę chcę ŻYĆ i cieszyć się życiem, w przyszłości siłownia jak najbardziej, szczerze to jestem nawet 100% pewna, że w nieodległej przyszłości, pewnie jeszcze w liceum, czyli za minimum pół roku kupię sobie karnet. Na daną chwile zaś, chcę mieć czas na naukę, to cięzki rok dla mnie, ja wiem doskonale, że wy wszystkie ogarniacie życie i siłownie, ja odpuszczam, tym bardziej, że na daną chwilę nie mam warunków.
Czego oczekuję?
Odpowiedzi co robię źle, skontrolowania miski, ponoć 70-80% sukcesu to ogarnięte żarcie, mi to wystarczy jak na chwilę obecną, zostawiam kształtowanie swojej sylwetki, wyrabianie mięśni i uzyskiwanie kształtu porządanej klepsydry, jak wpomniałam już - jeszcze nie teraz.
Chcę schudnąć jak normalny człowiek, który wyrzeka się śmieciowego żarcia. Przecież w tym wieku powinno lecieć ze mnie, że aż miło, szkoda tylko, że jakoś jestem paranormalnym przypadkiem.
Cóż, czekam na ostrą krytykę swojego podejścia, tymczasem kończę i ślę moc pozdrowień