Dokładnie 45 lat temu w nowojorskiej dzielnicy Brooklyn przyszedł na świat jeden z najsłynniejszych sportowców w historii. Jeśli przeprowadzilibyśmy sondę wśród przypadkowych osób na ulicy, z pytaniem o nazwiska znanych pięściarzy, niektórzy wymieniliby może Muhammada Alego. W Polsce wielu wspomniałoby o Gołocie i Adamku, ale z pewnością każdy wskazałby jego - człowieka, który wstrząsnął światem sportu i show biznesu, światem globalnej popkultury równie mocno, jak Trevorem Berbickiem, którego ciężko znokautował w drugiej rundzie ich walki, zostając ćwierć wieku temu najmłodszym w historii, zaledwie 20-letnim, mistrzem świata wagi ciężkiej. Człowieka znanego zapewne miliardom ludzi na całym świecie - Mike'a Tysona.
Unifikacja pasów wszystkich federacji zajęła mu raptem kilka miesięcy, po czym przez dwa i pół roku zasiadał na tronie jako niekwestionowany mistrz królewskiej kategorii wagowej. Zdetronizował go w lutym 1990 roku James Buster Douglas i gdy Tyson padał na deski w 10 rundzie, świat sportu (i nie tylko) zastygł w osłupieniu, jakby stało się niemożliwe. A jednak - „Bestia" została ujarzmiona, nieugięta wola „Żelaznego" Mike’a złamana. Tyson był na dobrej drodze do odzyskania korony, lecz jego upadek - jak u biblijnego mocarza Samsona - przypieczętowała brzemienna w skutki namiętność do kobiety. Zapłacił za nią (słusznie czy nie, to temat na osobną dyskusję) trzema latami odosobnienia w zakładzie karnym. Po wyjściu z więzienia wrócił na ring, w błyskawicznym tempie wspiął się ponownie na tron, jednak demony przeszłości nie zostawiły go w spokoju. Gdy stawał w ringu przeciwko najlepszym, przegrywał. Czasem kąsał jak rozjuszone zwierzę. Wreszcie w ostatniej walce zrobił coś, czego nikt by się po nim nie spodziewał - poddał się, nie wyszedł do kolejnej rundy. Jednak w sercach wielu kibiców pozostał jednym z największych mistrzów w historii wagi ciężkiej.
Od dawna kibice boksu (i nie tylko) na całym świecie zastanawiają się nad fenomenem Mike’a Tysona. Napisano liczne książki, nakręcono wiele filmów dokumentalnych i fabularnych. Najlepiej jednak tragizm i złożoność tej postaci uchwycił chyba autor kapitalnego dokumentu z 2008 roku, James Toback. Z okazji urodzin „Żelaznego" zapraszamy do obejrzenia filmu „Tyson", oczekując jednocześnie na wizytę głównego bohatera w Polsce, już we wrześniu tego roku.
BOKSER.ORG
Stooo lat mistrzu!!!! Szczerze mówiąc jeszcze 5 lat temu obawiałem się ,że mogę nie doczekać tej chwili, gdyż widziałem jak Mike się prowadzi i jak wszystko wymyka mu się spod kontroli... Teraz kiedy widzę Tysona odmienionego, szczęśliwego, bez nałogów to aż mi się micha cieszy.... Jeszcze 5 lat i 50 latek stuknie, kurcze ale ten czas za******la... Czekam z niecierpliwością na jakieś konkrety w sprawie wizyty Mike'a w Polsce, być może moje marzenie i wspólna fotka z mistrzem stanie się rzeczywistością. Oby już zawsze Tyson był w takiej formie psychicznej jak jest obecnie, chodząca legenda i ikona boksu. Brakuje mi go w dzisiejszej marnej HW... Mike zrobiłby tu czystkę!
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)