Jeden medal, ale za to złoty, wywalczony przez Pawła Wojciechowskiego w skoku o tyczce, to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. Przed dwoma laty w Berlinie nasza kadra wracała z ośmioma krążkami. Wówczas wychodziło nam chyba wszystko. Tym razem prześladował nas pech.
O szczęściu w naszej reprezentacji może mówić jedynie Wojciechowski. Cudem awansował do finału, w którym skakał jak natchniony. To była jedna z większych sensacji mistrzostw świata.
Pięć czwartych miejsc: Łukasz Michalski (skok w tyczce), Karolina Tymińska (siedmiobój), Żaneta Glanc (rzut dyskiem), Marcin Lewandowski (800 m) i sztafeta 4x100 metrów (Paweł Stempel, Dariusz Kuć, Robert Kubaczyk i Kamil Kryński), to rekord naszej reprezentacji na mistrzostwach świata.
O tym, jak sporego pecha mieli nasi zawodnicy najdobitniej pokazuje występ naszej sztafety. Sprinterzy, których czasy na 100 metrów nie powinny pozwalać na walkę o medale, omal nie stanęli na podium. Kiedy już sensacyjnie włączyli się do walki o medale, to brąz przegrali o zaledwie 0,01 s. Po medal maszerował także w chodzie na 50 kilometrów Grzegorz Sudoł, wicemistrz Europy z Barcelony. Niestety po minięciu 30. kilometra odnowiła się mu kontuzja i musiał zejść z trasy.
W Daegu, miejmy nadzieję, wykorzystaliśmy pakiet nieszczęść na kilka kolejnych lat. Inną sprawą są słabsze występy. Tych z pewnością nie spodziewaliśmy się po Tomaszu Majewskim (pchnięcie kulą) i Piotrze Małachowskim (rzut dyskiem). Obaj nie weszli do wąskiego finału, ale najgorszy w tym wszystkim był styl, jaki zaprezentowali. Choć gdyby się przyjrzeć dokładnie ich startom w tym sezonie, to okaże się, że już wcześniej były oznaki słabszej dyspozycji. Podczas drużynowych mistrzostw Europy w Sztokholmie Majewski zajął drugie miejsce ze słabym - jak na niego - wynikiem 20,51 m. Z kolei Małachowski był trzeci z rezultatem poniżej 62 metrów. Ten ostatni na dodatek przegrał też mistrzostwo Polski.
Słabo zaprezentowała się także mistrzyni świata z Berlina Anna Rogowska w skoku o tyczce. Należy jednak pamiętać, że po pęknięciu tyczki w Sopocie i miesięcznym leczeniu kontuzjowanej dłoni, musiała zmienić tyczki i... pojawiły się kłopoty. Z urazami walczyła także w tym sezonie Anita Włodarczyk, która również musiała oddać złoty medal wywalczony w Berlinie. Konkurs rzutu młotem ukończyła na piątej pozycji.
W klasyfikacji medalowej Polska zajęła 11. miejsce. Pod względem zdobytych krążków to były najgorsze mistrzostwa świata od ośmiu lat. Nasi zawodnicy zapowiadają jednak, że za rok na igrzyskach olimpijskich w Londynie karta się odwróci. Może będzie podobnie jak w 2000 roku, kiedy nasi lekkoatleci wspaniale spisywali się na igrzyskach w Sydney, a rok wcześniej na mistrzostwach świata w Sewilli wywalczyli tylko jeden medal.
Autor: Tomasz Kalemba Źródło: Onet.pl
moderator sprinterek