Jak wiecie redukuję się od czasów zamierzchłych (niektórzy twierdzą, że zacząłem jeszcze przed pojawieniem się na ziemi dinozaurów)/
Walczyłem tam z różnymi low carbami itp.
Od kilku tygodni nie liczę kalorii i jem czysto i idzie nieźle.
Ale teraz do sedna. Na kurę nie mogę patrzeć.
Po prostu jak widzę jakiekolwiek mięso z kury to mnie skręca i zbiera się na rzyganie.
Od kilku dni więc jako główne źródło białka jem wołowinę. Nie jest to najdroższa chuda wersja wołowiny, ale ta pośrednia. Obróbka cieplna jednak w piekarniku kolagenowym powoduje, że prawie 90% tłuszczu się wytapia i zostaje samo chudziutkie mięso.
Przeczytałem jednak na forum, że wołowina może nie być najlepszym źródłem białka na redukcji. Prawda to, czy mit kolejny?
Bo wołowiny to ja mogę zjeść 500g na raz (i tak w dzień wolny od diety zrobiłem) i nie ma żadnych rewelacji ani nic. Czuję się wręcz dobrze i na prawdę "czuć" regenerację.