mam niezły problem, otóż od dłuższego czasu bardzo bolała mnie lędźwiowa część kręgosłupa, byłem u lekarza gdzie brano mnie za symulanta, bo gdzie w wieku 18 lat może człowieka boleć kręgosłup... Dostawałem super maści bez recepty i ostatnim razem od łaski skierowanie na rehabilitację, ale oczywiście bez żadnych masaży, czy ultradźwięków, ale za to z jakimiś masującymi prądzikami... Ową rehabilitację skończyłem jakiś niecały miesiąc temu, podczas niej faktycznie bólu prawie nie czułem, lecz gdy ją skończyłem powoli wracało wszystko do normy.
Dzisiaj w pewnej chwili poczułem straszliwy, kłujący aż ból w tym miejscu, gdzie najczęściej boli. Przybiło mnie to natychmiast do podłogi, każdy najmniejszy ruch z tego powodu był niemożliwy. Nie czułem paraliżu, lecz okropny ból. Po około pół godziny czasu udało mi się jakoś wstać i wejść do wanny. Teraz dalej boli, choć jest znacznie lepiej. Gdy siedzę, leżę prawie nic mnie nie boli. Jeśli chcę zaś wstać, schylić się czy gwałtownie wykonać ruch od razu czuję ostry ból w okolicach lędźwi. Promieniuje on cały czas do uda. Po tym co przeczytałem w Internecie wnioskuję, że jest to wysunięty dysk.
Jutro wybieram się na prześwietlenie i do jakiegoś lekarza, ale czy mogę już coś dzisiaj zdziałać co by mogło ewentualnie trochę pomóc?
P.S.
Strasznie boję się, że dostanę skierowanie na operację :/