Olo: dlaczego podchodzisz do tego w tak perseweracyjny sposób?
Myślę, że nie można jednoznacznie i definitywnie stwierdzić, iż książkowa wiedza nie może nauczyć technik walk. Owszem, masz prawo uważać uczenie się kopnięć z książek za niemające sensu. Pozwolę sobie jednak skontrować troszkę Twoją wypowiedz.
Wydaje mi się bowiem, iż wbrew temu, co myślą inni, wiedza książkowa z zakresu technik sztuk walki, może być pewnym poparciem, a nawet i dużą pomocą podczas naszych treningów. W wypadku reglamentacji co po niektórych osób, dotyczącej niemożności zapisania się do jakiejkolwiek sekcji, skazani są oni jakoby na edukację swaną "samouctwem".
Pomimo, iż worek treninowy nie będzie w stanie nas uderzyć, to jednak możemy (nie twierdzę, że w idealny sposób) nauczyć się w niego kopać.
Kiedy rodzice zabronili mi chodzenia na karate, uczyłam się z ksiązki do taekwondo. Techniki były bardzo szczegóło opisane, wraz z wyrazistymi zdjęciami. Cwiczenia podane w owej książce, służyły także wyrobieniu odpowiednich partii mięśni, mających na celu
zwiększenie siły naszych uderzeń.
Nigdy nie uważałam, że cokolwiek wówczas potrafię ( bo pewnie i nie potrafiłam). Lecz kiedy przyszło mi się zmierzyć z napastnikiem, o dziwo zdałam sobie nagle sprawę, że ćwiczenia pomimo wszystko, bardzo się przydały. Wykorzystałam zwyczajne front i side kicki. A następnego dnia za pisałam się na kickboixng, by dopiero zacząć prawdziwą naukę :)
Aczkolwiek dopiero po zapisaniu się do danej sekcji możemy nabyć wprawy zarówno w ataku, jak i obronie, to każde ćwiczenia wykonywane samodzielnie mogą poprawić nie tylko naszą kondycję, ale i również nasze techniki.
Nie twierdzę, że w pełni można się nauczyć technik walki z podręczników. Jestem natomiast zdania, iż mogą one w znaczny sposób nam pomóc w ich zapoznainiu się (tych technik) i skutecznemu wcielaniu ich w życie.
pozdariam, Joanna zet
Fight for love