Dwa dni temu po zrobieniu przysiadów przystąpiłem do ćwiczeń na drążku(funkcje drążka pełnił tu grzejnik w łazience, wiem to głupie, ale nie miałem innej możliwości ;]). W pewnym momencie, podczas podciągnięcia poczułem okropnie silny, pulsujący ból w tyle głowy. Bolało na tyle mocno, że nie mogłem kontynuować ćwiczeń. Ciśnienie miałem w normie. Wieczorem byłem na izbie przyjęć w szpitalu, ponieważ pulsujący ból(choć nie tak mocny jak na początku) utrzymywał się dalej. Dowiedziałem się, że neurologicznie jest wszystko w porządku - zaproponowano mi pójście do szpitala i zrobienie punkcji. Nie zgodziłem się i wróciłem do domu z nadzieją, że przejdzie...
Jednak minęły 2 dni, a ból choć lekki, nadal się utrzymuje. Dzisiaj, myśląc, że pewnie wszystko ze mną okej, spróbowałem zrobić pare pompek. Po 15 powtórzeniu okropny ból znów wrócił i czułem walenie przez dobre kilkanaście minut. Co to może być? Głowa cały czas boli... Może źle oddychałem, albo ten łazienkowy drążek powodował jakieś złe ułożenie głowy?
Proszę o pomoc, jeśli ktoś coś takiego miał...
Nie bardzo wiem co robić, bo do szpitala średnio uśmiecha mi się iść, zwłaszcza, że punkcja to dość niebezpieczne badanie...