Moja przygoda z kulturystyką zaczęła się naprawdę przypadkowo. Wszystko na czym się oparłem, to Internet oraz ulotki przeróżnych odżywek. Sprawa jest prosta, twój codzienny bilans kaloryczny MUSI BYĆ DODATNI, w przeciwnym wypadku zapomnij o masie. Co to oznacza w praktyce? Wciskanie w siebie ryżu, ziemniaków i makaronu (ewentualnie kaszy z której zrezygnowałem po 2 tygodniach z powodu wzdęć) dosłownie na siłę. Mój typowy dzień:
- rano: 6.00 zaraz po przebudzeniu 100g ryżu brązowego + 2 jajka gotowane i 10g białka na popitkę (WPI Olimpa),
- przerwa w pracy 9.30: 100g makaronu + 100g makreli w oleju (z puszki),
- druga przerwa w pracy 13.00: 100g ryżu brązowego + 2 jaja gotowane,
- 15.30 zaraz po pracy 50g węgli (CARBO Olimpa) i 20g białka (WPI Olimpa)
30 minut przerwy i kolejne węgle: 300g gotowanych ziemniaków + 2 jajka gotowane + 40g oleju owocowego + WITAMINY,
- pierwsza kolacja 19.00: 100g makaronu + 100g gotowanej piersi z kurczaka + 20g oleju owocowego,
- druga kolacja 21:00: 100g ryżu brązowego + 20g białka (WPI Olimp kiedy nie mam już siły wcisnąć w siebie jajka lub piersi z kurczaka),
Może nie jest to profesjonalna dieta, ale u mnie się ona sprawdza. Najgorszy jest pierwszy miesiąc, kiedy to trzeba zmuszać żołądek do przyjmowania ogromnych ilości węgli (czasami rzygać mi się chciało). Po dwóch miesiącach zauważyłem, że z godziny na godzinę staję się coraz bardziej głodny i mój żołądek przyzwyczaił się do mega kalorii. Przed dietą jadłem same śmieci, a do tego dochodziły chipsy, czekolada i ciasteczka (których nigdy w życiu już nie ruszę).
Dziś już wiem, że nigdy w życiu nie wrócę do dawnego stylu odżywiania się – od dzisiaj tylko jeden cel: MASA, MASA, MASA. W robieniu masy liczy się siła psychiczna (zmuszanie się na siłę). Po części muszę się przyznać, że nigdy nie miałem talentu do jedzenia, a walory smakowe posiłków również nie miały dla mnie większego znaczenia (jest to ważne by przyzwyczaić się do monotonnego smaku makaronu, ziemniaków i ochydnego ryżu). Oczywiście nie zapominaj o treningach – bez tego ani rusz…
Pamiętaj: najgorsze jest zaadoptowanie organizmu do nowych warunków: To ty ustalasz tu warunki, nikt inny… i niech MASA BĘDZIE Z TOBĄ!!!
Zmieniony przez - sciento w dniu 2008-11-12 17:37:23
Zmieniony przez - sciento w dniu 2008-11-12 17:38:20