Od razu uprzedzam wszystkie odpowiedzi w stylu "dieta to dieta cza jesc cycki kurczaka i ryrz a nie rzadna sosy zupy i smarzone mienso.bez tego nie ma pszyrostuf i wogule wez sie schowaj". Bardzo chetnie pogadam z wami w oddzielnym temacie,zeby nie zasmiecac tego,o sensie trzymania wysrubowanej diety bedac amatorem.
A teraz do rzeczy.O ile jestem w stanie rozpisac wszelkie sniadania,kolacje i takie tam,a wrecz juz to zrobilem,o tyle obiady wolal bym jest normalne (wiadomo,domowe 2daniowe .Powodow jest pare,miedy innymi lenistwo (bo jak czuje pachnacy mamusiny czy babciny obiadek,to kompletnie nie chce mi sie gotowac tego suchego ryzu i bezsmakowej piersi kurczaka,a o jedzeniu tego juz nie wspominajac).
Wiec sila rzeczy zrodzilo sie pytanie:
Jak mam okreslic kalorycznosc i sklad (bialka,tluszcze,wegle) zup,sosow,mies(wiadomo,jedne byly znazone,inne wstepnie obsmazone i duszone) itd.
Wiadomo,ze nie przeginam i nie polewam tego litrami tluszczu z patelni,ziemniaki/makarony/ryz nie plywaja w sosie itd.
Pytanie trudne,wiem.Tymniemniej jest to niezle pole do popisu dla specjalistow.
Z gory dzieki za pomoc.
Twoja stara...ma lepsza diete