W najbliższą sobotę w hali Madison Square Garden, gdzie Andrzej Gołota walczył z Johnem Ruizem i Chrisem Byrdem, odbędzie się gala bokserska gdzie walką wieczoru będzie pojedynek między Miguelem Angelem Coto i Paulem Malignani o mistrzostwo świata WBO w wadze super lekkiej. Na tej gali będzie miał miejsce niecodzienny polski akcent - w wadze ciężkiej zadebiutuje 21-letni Amerykanin polskiego pochodzenia - Tom Zbikowski.
Nie byłoby to tak bardzo nadzwyczajne gdyby nie fakt, że Zbikowski jest znany głównie jako gwiazda akademickiej drużyny futbolu (amerykańskiego) uniwersytetu Notre Dame w stanie Indiana. Uniwersytet jest położony niedaleko Chicago, gdzie w rodzinie polskich Amerykanów urodził się i wychował Zbikowski.
Najlepszym kandydatom na studia z dużym potencjałem sportowym uniwersytety amerykańskie fundują pokaźne stypendia w zamian za naukę w ich murach, ale przede wszystkim za reprezentowanie szkoły w sporcie. A Tom był najlepszy - poprowadził drużynę swojej szkoły średniej Buffalo Grove High School do rekordowego wyniku 10-2. Otrzymał kilkadziesiąt ofert, w tym kilkanaście z najlepszych uniwersytetów. Jego ojciec tak ocenił napływającą lawinę zaproszeń: "Musieliśmy wyglądać jak idioci czytając te oferty, w najśmielszych snach nie przewdywaliśmy czegoś takiego. Jesteśmy robotniczą, polską rodziną. Takie rzeczy się nam nie zdarzają."
Ostatecznie syn wybrał uniwersytet z najwyższej półki - Notre Dame, gdzie szybko stał się bożyszczem. Może między innymi pochwalić się wspaniałym rekordem 1247 jardów (1140 metrów) łącznych udanych podań w jednym sezonie. Największa amerykańska telewizja sportowa ESPN określiła go jednego z 25 najlepszych futbolistów w USA !
Ale Zbikowskiego pojawia się w amerykańskiej prasie i telewizji przede wszystkim dlatego, że udało mu się połączyć karierę futbolisty z karierą boksera. Ma już na koncie 90 walk amatorskich (75 zwycięstw, 15 porażek), a także finał turnieju Chicago Golden Gloves. Do walki finałowej ostatecznie nie przystąpił - musiał się wycofać z turnieju z powodu śmierci w rodzinie.
Na konferencji prasowej kilka miesięcy temu, kiedy ogłoszono podpisanie kontraktu Toma z uznaną frmą TOP RANK prmotora Boba Aruma (ta sama, która m.in. promowała przez lata Oscara De La Hoyę), młody bokser-futbolista powiedział:
"Dziękuję mojemu trenerowi i całemu zespołowi futbolowemu, że zgodzili się abym uczestniczył w tym wielkim wydarzeniu. [...] Bob Arum to najwspanialszy promotor na świecie i jestem mu wdzięczny za umożliwienie mi spełnienie mojego marzenia - boksowania w Madison Square Garden, który jest "Mekką boksu". Chciałbym także podziękować mojej rodzinie, która zawsze mnie wspierała, a w szczególności mojemu ojcu, który poświęcił tak wiele aby jego dzieci mogły uprawiać sport.
Po ostatnim meczu futbolowym sezonu rozpocząłem trening bokserski przed debiutem w wadze ciężkiej. [...] Będzie to ciężki cykl treningowy, który jednocześńie przygotuje mnie do nastęnego sezonu futbolowego. Jestem przekonany, że te dwa sporty doskonale się uzupełniają i sprawiają, że jestem coraz lepszy w każdym z nich.
Uprawiam boks aby spełnić dziecięce marzenie w sporcie, który kocham. W żaden sposób nie przeszkodzi mi to w kontynuowania już spełnianego innego marzenia - gry w futbol w Notre Dame, najwspanialszym uniwersytecie na tej planecie."
Sam Colonna, ten sam który trenował Gołotę opowiada o Zbikowskim: "Gdy go zobaczyłem po raz pierwszy, nie miał 40 kilogramów. Myślałem, że to jakiś dobry chłopak z przedmieść, który interesuje się boksem dla rekreacji. Wiedziałem, że jego ojciec jest z dzielnicy robotniczej, może chciał pokazać synowi ring. Nigdy nie przypuszczałem, że podejdzie do tego tak serio i będzie tak dobry. Zbikowski bakcyla boksu złapał dzięki bratu, gdy ten leżał w szpitalu. Ojciec innego pacjenta z tego pokoju był chirurgiem, który boksował rekreacyjnie. POdczas odwiedzin opowiadał trójce chłopaków bokserskie historie, które fascynowały małego Toma. Kiedy kilka miesięcy później odwiedzili rodzinę chirurga na Florydzie, odwiedzili salę bokserską. Haczyk został połknięty. Jego matka zgodziła się na sparingi bardzo niechętnie i postawiła warunek - jeżeli zostanie znokautowany lub nawet wyliczony do ośmiu na stojąco, będzie musiał zrezygnować.
Osiem lat i 73 walki później na turnieju w Michigan w 1997 roku Tom zdał sobie sprawę, że z 43 zawodników i 4 lekarzy jest... jedynym białym na sali. "Przystosowanie się zajęło mi trochę czasu ale zżyłem się z tym. Teraz nawet nie zauważam koloru skóry gdy wchodzę na salę."
"Jest tylko jeden problem" - mówił dwa lata temu Colonna - "boks to nie nie baseball czy koszykówka. To zajęcie na okrągły rok. Tommy ma wspaniały potencjał ale musi spędzać więcej czasu na sali. Nie chcę mu odbierać futbolu ale na poziomie jaki zaczyna osiągać, trenowanie sportów jest prawie niemożliwe."
Już w sobotę sympatyczny Tommy zaliczy swój pierwszy test z niesłychanie trudnej sztuki łączenia obu dyscyplin. Nie jest wprawdzie wysoki jak na wagę ciężką (181 cm) ale po pierwsze na pewno jeszcze rośnie, po drugie nadrabia szybkością i siłą, a po trzecie... Tyson w jego wieku był niższy o centymetr.
Jako kibice boksu bierzemy za dobry omen, że pierwszy "dorosły" kontrakt zawodowy podpisał z promotorem bokserskim, a nie którymś ze zespołem zawodowej ligi NFL.
polskiboks.pl
"Bicepsy to możesz sobie wyrobić na siłowni,ale jaja się ma albo nie" JLB