Dariusz Michalczewski (37 l.), były bokserski mistrz świata, nie za bardzo daje sobie radę ze sportową emeryturą. Przytył, ulega pokusom.
- Po zakończeniu kariery mam... mniej czasu - mówi "Super Expressowi". - Już nie mogę ucinać sobie drzemki w południe. Zawsze o godzinie 19 miałem kolację, a o 21.30 kładłem się spać. A teraz na przykład nie muszę się hamować z alkoholem. Potrzebuję więcej samodyscypliny niż kiedyś. Nie wiem, ile w życiu zarobiłem pieniędzy. Trzeba spytać o to moją eks-małżonkę. W końcu dostała połowę majątku - mówił bokser.
Biorąc pod uwagę doświadczenie Michalczewskiego, pewnie przydałoby się ono polskiemu boksowi.
- Być może mógłbym uzdrowić go, ale nikt ze związku się do mnie o to nie zwrócił. Obecnie jedynym polskim zawodowym bokserem jest Tomasz Adamek - mówi "Tygrys". - Szkoda by zmarnować jego talent. Gołota? No nie, nie porównuj mnie z nim. Z całym szacunkiem, to zupełnie inna klasa... - wzburzył się nieco mistrz.
Dla Michalczewskiego okres "emerytury" jest jednak bardzo przyjemny. - Jestem jeszcze bardziej rozchwytywany niż podczas kariery sportowej. Ale ja zawsze chciałem być sławny - zakończył rozmowę.
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)