Wczoraj zacząłem w końcu swój pierwszy HST. Miałem wcześniej, ale z treningu wykluczyło mnie poparzenie dłoni. Teraz już siem ładnie goi i mogę trenować. Ale do rzeczy...
Ciężary były, krótko mówiąc, śmieszne, w granicach nawet ok. 50% ciężaru dodatniego. Spodziewałem siem łatwego i nieco nudnego treningu, a jednak... nic z tych rzeczy... Wcale tak łatwo nie było, już przysiady mnie zaskoczyły, kiedy doszedłem do bicepsu, to do dokończenia serii potrzebowałem ruchów oszukanych.
Tutaj moje pytanie - czy wpływ na to miało właśnie to celowe roztrenowanie przed cyklem HST? Czy tak miało być? No bo teraz tak sobie myślę, że w końcu ważna jest progresja ciężaru, ważniejsza, niż sam ciężar, ale wykonywanie serii z ciężarem, który nas nie obciąża w ogóle, mijałoby siem właściwie z celem.Lepiej byłoby, gdyby cykl był krótszy, za bardziej nas obciążał. Zawsze zastanawiałem siem, po co to roztrenowanie - przecież można zrobić tydzień regeneracji przez maxami a potem od razu cykl.
Proszę kogoś, kto siem zna na tym dobrze, żeby opisał rolę roztrenowania, jego mechanizm itd., bo tego jeszcze nie znalazłem.
Dodam, że kontuzja dłoni zdarzyła siem już po maxach, czas roztrenowania wydłużyła mi do 2,5 tygodnia.
Pozd.