Duży deficyt dla osób z chorą tarczycą jest jak naczepa do tira podłączona do starego malucha który ledwie zipie - nie do udźwignięcia przy ich słabej konstrukcji.
Duży zapas tkanki tłuszczowej do zrzucenia nie usprawiedliwia obciążania organizmu ponad siły, bo jak to się mówi, wylewamy dziecko z kąpielą... Ta osoba prędzej rozreguluje sobie tarczycę, hormony i metabolizm do spodu, niż schudnie.
I osoby związane ze sportem moim zdaniem podchodzą dużo ostrożniej do tematu, przynajmniej niektóre.
Jeśli dietetyk stawia znak równości pomiędzy zdrową osobą i chorą metabolicznie i obu próbuje narzucić to samo tempo odchudzania (i duży deficyt) na podstawie jakiegoś kalkulatora, to imo coś tu jest "nie halo".