W styczniu ważyłam 53,5 kg. Jest to moja sylwetka wyjściowa, po odchudzaniu które było źle przeprowadzone i straciłam trochę za dużo mięśni. Miałam problem z robieniem najprostszych ćwiczeń. Tłuszczyk jednak gdzieniegdzie wciąż został (brzuch). Zapisałam się wtedy na fitness i chodziłam na te zajęcia do końca lutego. Jadłam więcej bo miałam nadzieję że wykonywane tam ćwiczenia ( z hantlami, gumami oraz bez ,, obciążenia") pomoga mi odbudować mięśnie ( których mimo wszystko nigdy nie miałam dużo bo nie ćwiczyłam nigdy).
Teraz ważę 55,5 kg. Pierwszy raz poszłam na siłownię 28 lutego. W pierwszym tygodniu byłam dwa razy, a teraz zaczynam drugi tydzień i już zaplanowałam sobie 3 razy.
Bardzo spodobało mi się na siłowni i chciałabym mieć jednak trochę więcej masy mięśniowej niż przedtem zakładałam. Mój cel nie ma ograniczenia czasowego... Nie interesuje mnie też posiadanie ,,formy na plażę" w tym roku. Może być i za 10 lat
Czy robienie masy z 3 dniowym FBW tygodniowo to dobry pomysł z moją sylwetką? A może przejść na zero kaloryczne? Ale jak przejdę na 0 to nic nie zbuduje. A nie wiem czy jest sens dalej być na masie bo chyba już mam zbyt duży BF. Nie wiem.
Czy ja przypadkiem zbyt mocno się nie zalałam tłuszczem? :D
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, mam nadzieję że zdjęcie się dołączyło