Bardzo wiele zapisów w regulaminach siłowni i klubów fitness może powodować zdumienie, inne mają więcej sensu. Jeżeli nie chcesz za szybko pożegnać się z danym klubem, oto kilka wskazówek dotyczących savoir vivre. Wiele siłowni osiedlowych były miejscami ze zniszczonymi szafkami, rozwaloną podłogą, starym sprzętem. Kiedyś wstęp na trening do podobnej siłowni kosztował 3-4 zł. Nikomu nie przeszkadzała magnezja czy krzyki w trakcie dźwigania żelastwa. Obecnie bardzo często siłownie aspirują do roli elitarnych klubów fitness, gdzie jednorazowy trening kosztuje co najmniej 20 zł, czasem nawet 40-50 zł. A tam już za wiele nie wolno robić, bo nie wypada.
Sporna kwestia nr 1: „magnezja”
Jeżeli właściciel lub pracownicy klubu mają zastrzeżenia co do stosowania przez ciebie magnezji – być może za mocno ją rozsypujesz. Staraj się używać jej np. w foliowym worku i nakładać tylko tyle, ile potrzeba. Z reguły jednak podobne zakazy mają następujące uzasadnienie: komuś nie chce się po prostu sprzątać. A to już bardzo poważny problem klubu i należy zadać pytanie – czy chcesz tu na pewno trenować? W wielu badaniach wykazano, iż np. na matach zapaśniczych (judo, BJJ, sambo, zapasy i inne sporty grapplingowe) stwierdza się wiele rodzajów zarodników grzybów. W jednym z badań stwierdzono zarodniki grzybów u 75% zawodników! (Beller M., Gessner B.D.: An outbreak of tinea corporis gladiatorum on a high school wrestling team. J. Am. Acad. Dermatol., 1994, 31,197-201.). Ok, rozumiem, że siłownia to nie salon kosmetyczny, jednakże od czasu do czasu ktoś powinien zadbać o porządek. Tym bardziej, że czasem w trakcie treningu (np. wykonywania martwego ciągu) może zedrzeć się skóra, a nie chciałbyś mieć kontaktu z niczyją krwią, prawda? Z drugiej strony w miejscach przeznaczonych dla bardziej zaawansowanych zawodników bardzo często magnezja jest wręcz udostępniana, na miejscu, za darmo, dla każdego np. przy podestach do podnoszenia ciężarów. Z reguły zakaz stosowania magnezji oznacza, iż dany klub za bardzo poszedł w kierunku fitness – ironizując: różowe sztangielki oraz zakaz wstępu dla kulturystów – bo „odstraszają oni klientów”. W USA sztandarowym przykładem podobnych „siłowni” jest sieć Planet Fitness.
Planet Fitness i związane z nim absurdy:
Przeczytaj całość na PoTreningu: http://potreningu.pl/articles/4934/jak-nie-wyleciec-z-silowni-w-ciagu-tygodnia