Mam na imię Kamil, 23 lata, 182 cm, jakoś tydzień temu postanowiłem, że już wystarczy mojego odchudzania, tak jak w temacie - dobijałem do 100 kg, teraz ważę 71-72 (11,5% tłuszczu). Przyznam, że temat napisałem tak, aby jak najwięcej osób kliknęło mojego posta i przeczytało to nad czym właśnie się męczę :).
Dietę na redukcję układałem sam, miałem około 2200 kalorii, nie było żadnych głodówek a o mięśnie w tym czasie dbałem jak tylko mogłem, ćwiczyłem przy tym 4 razy w tygodniu tylko i wyłącznie na wadze swojego ciała(od 30 do 45 min dziennie, wszystkie partie ciała, wspierałem się wieloma książkami, w końcu to pokochałem, polecam każdemu), bez biegania czy rowerka stacjonarnego(nie lubię obu).
Przeczytałem kilka artykułów na temat popularnej masy, pożyczyłem też książkę od znajomego. Dodatkowo mogę powiedzieć, że moje hobby to dietetyka(stosowana, robię i próbuję:) )
Okej, przejdę już do tematu, kalorie podzieliłem w taki sposób:
150g białka, 121g tłuszczu, 353g węglowodanów, postawiłem sobie cel zjeść te 3100 kcal dziennie. Ktoś zapyta może dlaczego 3100? Mi też wyszło z wyliczeń, że powinienem zjeść więcej. Odpowiedź jest taka, że mam tendencję do nabierania na siebie w sposób mi nieodpowiadający, dodatkowo nie chce znowu przez to przechodzić, chociaż wiem, że nie zbuduje niczego bez przybrania tłuszczu tak samo jak nie można schudnąć z samego tłuszczu. Dlatego też jest zmniejszona ilość węglowodanów.
Przed treningiem(90minut) zjadam normalny posiłek z węgli złożonych i białka i tłuszczu, po treningu węglowodany proste i białko.
Wszystkie kalorie przyjmuję z "prawdziwego jedzenia" ale zastanawiam się nad jakimś szejkiem, odżywką węglowodanową bo wpycham wszystko w siebie na siłę( a jestem dopiero 3 dzień na tej diecie).
I tu moja pierwsza prośba do Was, czy moglibyście mi coś polecić?
Druga sprawa, jak osoby, które już swoje w życiu na siebie nabrali oceniają moją dietę?
Ćwiczę 4 razy w tygodniu, przy założeniu, że przestrzegam diety codziennie, nie mam żadnego cheat day, nie ma mowy o słodyczach oraz %%, jaką byście postawili mi prognozę, ile tygodniowo czy miesięcznie przytyję oraz ile z tego będzie mięśni?
Czy macie jakieś ogólne wskazówki do tego co napisałem?
Wiem, że tutaj muszę sam siebie obserwować, jeśli nie będę rósł to zwiększę węgle na rzecz tłuszczu albo w ogóle zwiększe kcalorie.
Czy tylko ja nie mogę zmieścić w siebie 6 posiłkow po 500 kalorii?
Pozdrawiam, Kamil