kupilam diete oraz trening. szalu nie ma, zadnych rewolucji, restrykcji. wytrzymalam jakos 2 tygodnie. na trenign zawsze mam czas. wstane rano i przed praca, chociaz 30 minut i 3 cwiczenia z listy a jak mam wiecej czasu to nawet dorzuce sobie serie lub zrobie dodakowe cwiczenie.
trudno mi sie zorganizowac, zakupy, pozniej mierzenie, wazenie, sprzatanie kuchni, pakowanie pojemniczkow - duzo czasu mi to zajmuje. albo trzymam sie planu i nagle czegos nie ma w lodowce i po planie.
liczylam, ze do diety dopiesze mojego faceta i jakos bedzie razniej, ale w tej kwestii ni emoge liczyc za bardzo na niego.
do tego grudzien - swiateczne przysmaki od miesiaca pojawiaja sie u mnie w pracy, odejscia podsumowania, wigilia firmowa, zamkniecie miesiaca, nadgodziny. nie potrafie zjesc tylko jednego cukierka.
pytam powaznie - jak sobie radzicie? jakies patenty? jak wzmoc sile woli?
dziekuje za azda odpowiedz.