mam problem z brzuchem. Zawsze mialem. W pewnym momencie bardzo schudlem ~ 64kg, mam 185cm. Od pol roku dosc duzo jem, chodze na silownie. Generalnie brzuch znowu zaczal mi rosnac, a aktualnie mam 87kg. Niestety prawda jest taka, ze az do teraz w ogole sie nad brzuchem nie zastanawialem i wczoraj powiedzialem sobie: nie no tak byc nie moze:) Co robic, zeby pozbyc sie brzucha, zachowujac przyrost masy? Staram sie raz w tyg. robic jakis godzinny bieg interwalowy, coraz lepiej jem, chociaz nie licze sobie kalorii. Wczoraj postanowilem zrobic 6 weidera, bo kiedy slyszalem, ze mozna na tym spalic, zaczalem robic, a dzisiaj przeczytalem, ze ogolnie robi wiecej zlego niz dobrego - przede wszystkim nadwyreza odcinek ledzwiowy. Co o tym sadzicie + jakie rady macie, zeby spalic bebola?! :)
pzdr.