Odżywiam się dobrze, sypiam raczej wystarczająco. Ćwiczę systemem ABA/BAB 3x w tygodniu takim planem:
A
Przysiad pełny 5x5
Wyciskanie sztangi płasko 5x5
High Pull (z ziemi, szeroki rozstaw) 3x5
Podciąganie (nachwyt) 3xMAKS
B
Martwy ciąg 5x5
Wyciskanie żołnierskie 5x5
Wiosłowanie (nachwyt, do brzucha) 3x10
Dipsy (Power) 3xMAKS
Zacząłem też od ciężaru ok. 50% maksymalnego, tak jak mi radzono. Dopiero zacząłem dorzucać (co drugi trening daję 2,5-5kg; jeśli nie dam rady próbuję raz jeszcze i potem zdejmuję 10-20kg i znowu jadę).
Problem taki, że drastycznie spadła mi liczba powtórzeń w podciąganiu, połowę ponad. Do tego ręce mi się telepią przy płaskiej, ale daję radę (to był drugi trening na tym ciężarze).
Czy to normalne, że kiedy po długim okresie braku siłki pójdę i sobie zrobię trening idzie jak masło, i to na sporo większych ciężarach, a ćwicząc regularnie jest mocno ciężej nawet na mniejszych? Demotywuje mnie spadek tych podciągnięć. Dodam, że nie czuję się zajechany w ciągu dnia, ciało fajnie spompowane (bez przesady, bo to FBW, ale rozumiecie), mięśnie idą na plus (szczególnie plecy), a bf delikatnie spada. Ogólnie pięknie, ale martwi mnie to co wyżej.