Cel to redukcja od początku stycznia do nawet kwietnia, aby maksymalnie się wyciąć i już mieć plażową sylwetkę. Moim największym problemem jest odkładanie się dużych ilości fatu na pośladkach i udach. Często na masówce pas stoi cały czas, a dół i tyłek lecą do przodu...
I tym samym, nad jakim spalaczem się powinienem zastanawiać? Jestem osobą raczej odporną na te termogeniki itp. Na tej redukcji lecę jeszcze bez spalacza i włączę go dopiero około 4-5 tygodnia redukcji. Na wcześniejszych redukcjach leciały podstawy w stylu Firestarter, Machine mun burner w dużych porcjach i działanie ledwo co odczuwałem.
Aktualnie w Belgii jest dosyć dobra promocja na Muscletech - Hydroxycut SX-7, gdzie za zakup jednego opakowania dostanę 2 w cenie jednego. https://sklep.sfd.pl/Muscletech_Hydroxycut_SX-7_-opis31852.html
Zastanawiam się, czy może nie kupić właśnie takich 2 opakowań (myślę, że to zrobię), ale pytanie... jak to rozegrać? Jak działa ten spalacz, z jakiej półki itd, bo mało opinii raczej jest. Może zanim wezmę Musletech, to wejdzie jakiś MINIMALNIE słabszy na 2-3 tygodnie?
Z góry dzięki ;)
Tutaj kiedyś pojawi się nowy dziennik treningowy...
już jest! http://www.sfd.pl/[BLOG]_kurekski_redukcja_carb_nite_-t1066973.html