Szacuny
0
Napisanych postów
51
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
1027
Dwa dni temu się myłem i coś zapiekło na piersi, jakieś cztery centymetry nad sutkiem. Zdziwiłem się, przejechałem paznokciami po piersi jeszcze raz. I jeszcze. I zobaczyłem pieprzyk. I podrapałem. I zaskoczony, że sprawia mi to ból wyłączyłem prysznic. I ścisnąłem ten pieprzyk, zupełnie zapominając, że tak robić nie można. Nacisnąłem jeszcze, jakbym chciał go wycisnąć jak jakąś krostę. Tak odruchowo. I poleciała kropelka krwi. I pieprzyk nabiegł krwią i lekko się uwypuklił. I oczy zalały mi się łzami.
Następnego dnia powędrowałem do kosmetyczki, nazwała to niezłośliwym nowotworem i naczyniakiem, który po prostu ROZWŚCIECZYŁEM, czy rozdrażniłem, jak kto woli. Co prawda powoli powraca jego naturalny, piękny brązowy kolor (nigdy nie myślałem, że będę tęsknił do brązu pieprzyka), ale kolega nastraszył mnie dziś, że zawsze będzie bardziej czuły na ból (piecze przy dotyku, nawet lekkim) i lekko odstający, nie taki niezauważalny jak był.
Co Wy o tym, co Wy na to?
Zawsze Wasz,
MałyMiś
ps. ten sam post zamieściłem z lenistwa wcześniej w pojedynczych pytaniach o treningu, za błąd przepraszam i szczerze żałuję