O początkach swojej kariery, powodach wyjazdu do USA, sprawie "potężnego ciosu" oraz planach na przyszłość - niepokonany czołowy zawodnik wagi półciężkiej na świecie - Siergiej Kowaliew (20-0-1, 18 KO) w rozmowie z BoxingBet.pl.
BoxingBet: Urodziłeś się w Czelabińsku, ale od początku kariery mieszkasz i trenujesz w Fort Lauderdale na Florydzie. Opowiedz nam o powodach, dla których przeniosłeś się do Stanów Zjednoczonych.
Siergiej Kowaliew: Tak, urodziłem się w Czelabińsku. W 2009 roku przyjechałem do Północnej Karoliny i po trzech miesiącach treningów postanowiłem zostać zawodowym pięściarzem, otrzymując tam licencję. Później przed pewien czas latałem do domu, ale w 2010 roku postanowiłem trenować na stałe w USA, tym razem w Las Vegas, gdzie spędziłem 4 miesiące. Następnie odbywałem treningi w kalifornijskim mieście Big Bear. W marcu 2012 roku podjąłem decyzję zamiany obozu treningowego i wyruszyłem do Fort Lauderade na Florydzie. Jestem tutaj do dziś.
Jak możesz porównać warunki treningowe, którymi dysponowałeś w Rosji z tymi, które obecnie masz w USA?
SK: Fakt, iż kilkakrotnie zmieniałem obóz treningowy świadczy o tym, że coś mi się nie podobało w procesie przygotowań. Dlatego próbuję pracować w różnych gymach pod okiem różnych trenerów. W Czelabińsku warunki do treningów są oczywiście lepsze. Sala treningowa znajduje się parkowej części miasta, co jest idealne do biegania i gier takich jak piłka nożna czy koszykówka. Poza tym jest sauna, lekarz sportowy i masażysta, co bardzo ułatwia przygotowanie do walk. Nie mam też żadnych problemów ze sparingpartnerami w Czelabińsku, gdyż nie muszę płacić pieniędzy. Oni pomagają mi z czystej przyjemności. Ogólnie rzecz biorąc wszystko kosztuje tu o wiele mniej niż w USA. W Stanach wszystkie te niezbędne rzeczy są ulokowane w różnych częściach ogromnego miasta i wszystko jest o wiele droższe. Moim zdaniem warunki do treningu są w Rosji o wiele lepsze!
Po serii ośmiu efektownych nokautów stałeś się rozpoznawalnym bokserem w USA, ale inni zawodnicy zdają się Ciebie unikać. Nie sądzisz, że jesteś niedoceniany?
SK: Nie mam pojęcia. Ja po prostu wychodzę na ring i robię to co mogę i potrafię.
Jakie są twoje plany na przyszłość i ile walk planujesz stoczyć w tym roku?
SK: Chciałbym stoczyć jeszcze cztery pojedynki. Aktualnie odbywają się rozmowy dotyczące organizacji pojedynku w kwietniu w Moskwie. Na ile jest to realne trudno mi powiedzieć, wszystko wyjaśni się do końca lutego.
W internecie pojawia się dużo opinii na temat Twojego potężnego uderzenia. Według wielu potężny cios jest jedyną Twoją zaletą bo oprócz tego ukazujesz braki natury technicznej. Możesz się z tym zgodzić?
SK: Nie mam tak silnego ciosu, jak wam się wszystkim wydaje! Ja po prostu wyprowadzam cios wtedy, kiedy trzeba, czyli w odpowiednim momencie.
Widziałeś w akcji polskich bokserów wagi półciężkiej? Ostatnio sławę za Oceanem zdobył Andrzej Fonfara, widziałbyś się w potencjalnym pojedynku z nim?
SK: Tak, widziałem go raz, gdy walczył w Chicago. Wygrał wtedy przez nokaut w pierwszej rundzie. Ja jestem gotowy i zainteresowany konfrontacją z każdym rywalem, ale pod warunkiem, że ów rywal jest notowany w światowych rankingach.
Opowiedz nam coś na temat twoich bokserskich początków. Jak to się stało, że zainteresowałeś się i zacząłeś trenować boks?
SK: Często w szkole, będąc małymi dzieciakami w niższych klasach, lubiliśmy sprawdzać kto z nas jest najsilniejszy, podobnie było na podwórkach, na których mieszkaliśmy. W tym czasie należałem do sekcji hokeja. Później zapisałem się na zapasy, które trenowałem przez pół roku. Pewnego dnia (miałem wtedy 11 lat), mój kolega z klasy, z którym siedziałem w jednej ławce powiedział, że zapisał się do sekcji bokserskiej. W ten właśnie sposób zacząłem swoją przygodę z boksem i zostało mi to do dziś. Mój pierwszy bokserski trening odbyłem 1 grudnia 1994 roku.
Rozważałeś zawieszenie rękawic na kołku po tragicznym pojedynku, w którym śmierć poniósł Roman Simakow? Jego rodzina kontaktowała się z tobą?
SK: Miałem takie myśli, ale dzięki pomocy osób, które mnie wspierały, ponownie wyszedłem na ring. Teraz walczę dla siebie i dla Romana Simakowa. Nie, oni nie kontaktowali się ze mną ponieważ uważają, że jestem winny.
Jakie są Twoje życiowe plany oraz marzenia? W jakim punkcie kariery widziałbyś siebie za 5 lat?
SK: Któż wie co będzie jutro? Jedynie Bóg to wie. Chciałbym mieć zdrowe i piękne dzieci oraz zakończyć karierę w dobrym zdrowiu i spędzać czas z rodziną.
Planujesz powrót do rodzinnych stron po zakończeniu kariery?
SK: Jeszcze o tym nie myślałem. Czas pokaże.
Doszły nas słuchy, że posiadasz wyższe wykształcenie. Jaki uniwersytet i jaki kierunek ukończyłeś?
SK: Zgadza się, w 2005 roku ukończyłem Państwową Akademię Wychowania Fizycznego na kierunku sporty zimowe oraz sporty walki.
Rozważasz zmianę kategorii wagowej? Waga półciężka w obecnym czasie nie jest zbyt popularna.
SK: Nie, zamiana kategorii wagowej nie jest w moich planach. Myślę, że dzięki mojej aktywności kategoria półciężka znów się ożywi.
Chciałbyś dodać coś dla twoich polskich kibiców oraz czytelników BoxingBet.pl?
SK: Chciałbym pozdrowić wszystkich, którzy mi kibicują i życzyć im zdrowia. Zajmujcie się sportem, przyjaciele!
Dziękuje za wywiad.
http://kovalboxer.ru/images/stories/datsogallery/originals/5382D8416DC7-2.jpg