Jest jeszcze kwestia genetyki (znam masę przypadków z życia, że dzieci otyłych rodziców również są "grube" - co ciekawe żadnego wyjątku od reguły działa to również w drugą stronę tj. co do chudych). Inną sprawą jest podobno wielki wpływ okresu dziecięcego na wytwarzanie (w przypadku złego odżywiania) nowych komórek tł. na całe dalsze życie. Co do tego mam wątpliwości, nie chce mi się wierzyć, żeby "trzymanie linii" w młodym wieku chroniło w tak wielkim stopniu (jak się często podkreśla) przed nadwagą w dorosłym. Pozostaje jeszcze wpływ hormonów (i to nie tylko płciowych bardzo ważna jest np. tyroksyna), leptyny (uwalnianej z tk. tłuszczowej i oddziałującej bezpośrednio na przysadkę i ośrodki głodu).
Na zakończenie wspomnę jeszcze o wielkiej roli stresu. Doświadczenia przeprowadzane na wszystkich gromadach kręgowców (poczynając od ryb) pokazują jednoznacznie, że nadmiar bodźców stresogennych prowadzi w mniejszym lub większym stopniu do tycia. Co do ludzi to znam to z autopsji, a ostatnio mogłem na przykładzie mojego kolegi wyraźnie zaobserwować to zjawisko. Chłopak 21 lat - świetnie wysportowany - zdrowy - można powiedzieć że składał się z kości, mięśni i skórki jak pergamin - od kiedy pamiętam. Niestety dostał powołanie do woja - na początku nawet mu się podobało, ale później szkoda gadać - nawet nie chciał o tym gadać - znam go sporo czasu więc musiało być naprawdę źle.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem go po niecałych 2 (!!!) miesiącach służby. Zamiast swoich 71 kg ważył 83 ! I raczej nie przybyło mu masy mięśniowej. Wyglądał jak karykatura samego siebie (szczególnie ten brzuszek i podbródek) i w ogóle jakiś taki niemrawy był. Tak przez całe wojsko (a ponoć codziennie mieli ostre zaprawy). Po wyjściu z wojska po pół roku znowu waży 71 kg i generalnie odżył.
O co mi właściwie chodzi ? O to co gdzieś napisał już chyba Jogger, że do problemów ciała należy podchodzić całościowo - to co na jednych działa pozytywnie na drugich może zadziałać wręcz odwrotnie, że tak naprawdę wpływ wszystkich tych czynników jest często po prostu nieprzewidywalny !
A często jest tak, że na pytanie kogoś co zrobić żebym miał/a ...(tu jakieś życzenia) pada odpowiedź w stylu: mniej jedz, więcej się ruszaj.
A to w praktyce łatwiej komuś powiedzieć niż samemu zrobić. Nasze organizmy uparcie dąża do homeostazy, która przypada nie w tym punkcie gdzie my byśmy chcieli.
"Kto nie spróbował ten nie wie"