Musi go znać każdy fan kina kopanego. Niewielki wzrost, imponująca muskulatura i z rzadka wypowiadane kwestie z koszmarnym akcentem - to krótka charakterystyka legendy filmów walki Bolo Yeunga. Zagrał w kilkudziesięciu filmach, według serwisu filmowego www.imdb.com ich liczba sięga niemal setki, ale udział w dwóch zapewnił mu uwielbienie widzów i nieśmiertelną sławę. Mowa oczywiście o "Wejściu smoka" i "Krwawym sporcie", które stanowią absolutny kanon gatunku.
Może pochwalić się wspólnymi występami z takimi gwiazdami, jak Bruce Lee, Jackie Chan i Jean Claude van Damme. I chyba tylko on zagrał z całą tą wielką trójką. Z dwoma ostatnimi nie walczył, ale słynnemu Belgowi dwukrotnie mocno zalazł za skórę. Szczególnie w "Krwawym sporcie" (1988 r.). Oglądając jego popisy, aż trudno uwierzyć, że miał już wówczas 50 lat! Tylko pozazdrościć wyglądu i kondycji. Ostatecznie przegrał, ale cóż, taka już rola złych bohaterów. Bo Bolo głównie grywał takich. Złych. Nawet bardzo. Jego pozytywne role można policzyć na palcach jednej ręki.
Dziś aktor zbliża się już do 70-tki (urodził się w lipcu 1938 roku), ale ani myśli o emeryturze. Po dziesięciu latach przerwy postanowił wrócić na ekrany. Będzie można go obejrzeć w filmie "Blizhniy Boy: The Ultimate Fighter" - amerykańsko-rosyjskiej produkcji w reżyserii Erkena Jalgaszewa. Zresztą kogóż tam nie będzie obok Bolo? Jest m.in. David Carradine, Eric Roberts i Cary-Hiroyuki Tagawa. Na liście płac są też m.in. Gary Busey oraz Oleg Taktarow, znany choćby z filmu "15 minut" i brutalnych walk w formule UFC. Same sławy - no, ale kto by nie chciał zagrać z Bolo? Yeung wcieli się w filmie w postać trenera głównego bohatera. Na planie padają już ostatnie klapsy, a produkcja od razu ma trafić na DVD. Miejmy nadzieję, że rychło dotrze i do nas.
Bolo urodził się jako... Yang Sze w Kantonie, w Chinach. Tam zaczął trenować sztuki walki, a także trójbój siłowy i akrobatykę. W połowie lat 60. uciekł z Chin do Hong Kongu (ponoć wpław, ale co to za wyzwanie dla takiego twardziela!). Zdobycie tytułu Mr. Hong Kong przyniosło mu sławę, która zaowocowała udziałem w reklamówce papierosów Winston. Tak poznał Bruce'a Lee i drzwi do kariery stanęły otworem. Yang Sze dostał angaż do "Wejścia smoka", gdzie zagrał człowieka od mokrej roboty imieniem... Bolo. To imię stało się wkrótce jego pseudonimem, zwłaszcza w latach 80., gdy zaczął robić furorę w USA. Sławę aktora ugruntował "Krwawy sport" - genialnie zrobiony film o nielegalnych zawodach sztuk walki zorganizowanych w Hong Kongu. Bolo zagrał tam demonicznego Chong Li - wyjątkowo niesympatyczną postać, która nie cofnie się przed niczym, byle tylko osiągnąć zwycięstwo. Bolo wypowiada w filmie zaledwie kilka kwestii, ale i tak każdy szanujący się fan filmów kopanych nigdy nie zapomni jego: "Very good. But brick don't hit back" (Bardzo dobrze, ale cegła nie oddaje) czy "You are next" (Jesteś następny). Zresztą Yeung nigdy zbyt wiele nie mówił (w "Wejściu smoka" ani słowa!), głównie dlatego, że nie opanował w dostatecznym stopniu języka angielskiego. Poza tym ekranowi twardziele nie są od gadania. Maja robić groźne miny i posyłać przeciwników do szpitala. A w tym Bolo był i jest niezrównany."
Artykuł ukazał się w Metrze 21-02-2007 r
Więcej o jego filmografii znajdziecie pod adresem:
http://bolo.yeung.filmweb.pl/
Pozdrawiam - Ulster
Cywilizuj umysł, czyń dzikim swoje ciało...