Próbowała pomóc w dość niecodzienny sposób. Jak on mojego syna pięścią, to ja go butem! Po prostu zobaczcie.
Przykład ten pokazuje nam, jak silna potrafi być miłość matczyna. Miłość tak wielka, że potrafi wyrwać syna ze szponów ringowego kata. Szkoda tylko, że syn od tamtej pory ma przechlapane. Nie zapisał się na kartach historii boksu, jako wielki mistrz, ale jako bokser, którego z opresji uratowała mama... butem. Dla niego była to zapewne niezła trauma, dla kibiców oglądających to zdarzenie ubaw, który pamiętać będą przez długie lata.
Miłość matczyna wzięła górę. Syn jest już bezpieczny. Szkoda tylko, że nie znam nazwiska czarnoskórego pięściarza. Sprawdziłbym, czy cała sytuacja sprawiła, że zakończył karierę, czy nie przejął się tym wszystkim i boksuje nadal. Ciekawe. Może ktoś z Was kojarzy jego personalia? Jeśli tak, czekam na informacje. Klip zapewne starszy jest od Biskupina, tym samym szanse, że ktoś natknął się na niego i przy okazji poznał nazwisko jego bohatera są spore. Oświećcie mnie więc, bym mógł nacieszyć oczy rekordem ukochanego syna kochanej mamci.
Na koniec jedna rada. Jeśli trenujesz boks, nie zapraszaj mamy na walkę. Dla jej i swojego dobra. Matula dłużej cieszyć się będzie dobrym zdrowiem, a Ty nieskalaną reputacją. Zaproś tatę, kumpli, brata. Mama niech kibicuje z daleka. Tak będzie lepiej. Chyba, że chcesz ryzykować?
boxinglinks.pl
Dopóki walczysz Jesteś zwycięzcą...