j. w.
Równanie jest proste chłopie odpowiednia podaż składników odżywczych + odpowiednie obciążenie mechaniczne=
przyrost masy mięśniowej ciała.
Tak jak napisał ci Apokalipsa jeśli nie rośniesz, wyniki siłowe nie rosną, wytrzymałościowe nie rosną, nie ma jakiejkolwiek znacznej poprawy i efektów treningu= to znaczy, że albo dieta albo trening są złe.
W twoim przypadku, czytając temat od początku, uważam, że i trening i dieta kuleją.
1. szukasz armagedonu na obręcz barkową. Plany typu armagedon nie są typową metodą rozwoju masy mięśniowej. Plany te to ,,shock terapy" po jaką sięga się nie w odniesieniu do liczonych dni na siłowni, ale do realnego doświadczenia. To, że trenujesz 2 lata nie znaczy nic. Po armagedon sięga się gdy za sobą jest już nie tylko czas treningu, ale i DOBRE POZNANIE SWEGO CIAŁA. Po armagedon sięga się gdy przy dobrej, zapiętej diecie, przemyślanym, progresywnym ciężarowo treningu nie osiąga się rezultatu. Gdy partia po długich treningach, nawet przy dobrej diecie jest tak zaadoptowana do wysiłku że nie reaguje wzrostem.
Nadużywanie takich systemów treningowych spowoduje w przyszłości ,,uodpornienie" się mięśnia na wysokie progi intensywności i po ukończeniu cyklu armagedonu zwykły trening nijak nie będzie wzbudzał reakcji.
Patrząc na twoje podejście twierdzę, że za wcześnie na armagedon na barki i za wcześnie nawet było na armagedon na ramiona. Fakt wzrosło ci co nieco, ale przy PRZEMYŚLANYM TRENINGU I DOBREJ DIECIE WZROSŁO BY Z PEWNOŚCIĄ WIĘCEJ.
Sumując ten punkt- za wcześnie zdecydowanie na plany szokujące. Na takim etapie to czysta głupota i marnotrawienie świeżości( bo trenujesz tak, że po sensownym ogarnięciu zwykły, przemyślany trening dostarczy odpowiednich bodźców).
2.Zabierasz się za armagedony nie bacząc na podstawy. Zdań o diecie i dietetyku nie cytuję nawet bo szkoda klawiatury.
Pisałem już jak wygląda schemat masy. Diety zapiętej nie masz więc nie wiem w jakim celu ci armagedon. Dałbym sobie łapę uciąć, że na dobrym żarciu w dużej ilości, częst. spokojnie urośniesz bez armagedonu.
Znam sposób myślenia dietetyków i ich schematy. Bez obrazy.
Widziałem diety redukcyjne wielkiego dietetyka ze Szczecina dla mojej znajomej.
I wiesz?
O kant .....y była ta dieta. A dziewczyna się dziwiła dlaczego nie chudnie.
Niestety sposób podejścia wielu( nie wszystkich) dietetyków nijak się ma do sportów siłowych i masy mięśniowej. A w wielu przypadkach jest to bezsensowne powtarzanie starych, oderwanych od tematu siły i zdrowej masy mięśniowej bzdur.
Chcesz rosnąć?
Zostaw armagedony.
Ułóż przemyślany, prosty schemat treningowy z przemyślaną progresją ciężaru.
Zastosuj ciężkie, wielostawowe ćwiczenia. Obniż początkowe ciężary i z notesem stopniowo dokładaj- nawet po 1kg. Będzie to może i długie, ale po tych armagedonach itd. napewno zaczniesz rosnąć. A dodatkowo zyskasz prawdziwą siłę i rozszerzysz użyteczność siłową CAŁEGO ciała.
I przemyśl żarcie. Jesz źle- nie rośniesz. Nie rośniesz? Musisz jeść źle.
Twoja dieta jest najwyraźniej zbyt słaba by pozwolić ci rozrost tkanki mięśniowej.
Nawet przy gorszym treningu gdybyś jadł solidnie to mimo wszystko rósł byś.
Nie ma tu słabej genetyki. Słabą genetykę to można mieć np. w odniesieniu do partii gdy się ma np. wysoko przypięte przyczepy bicepsa i jest on krótki. Tego się nie da ruszyć.
Ale masa? Każde ciało, nawet kobiece w mniejszym lub większym stopniu na obciążenie mech. przy odpowiedniej podaży składników odpowiada wzrostem mięśni. Każde i zawsze.
nie jesz= nie rośniesz