W sumie sie nie denerwowałem,bo wiedziałem ,że jak się będe denerwował to długo będę siedział ze strzykawą!
Siadłem na łóżku ,wyprostowałem nogę.
Przygotowałem sprzęt, i wbiłem igłę zdecydowanym ruchem,przebijając skórę.
Póżniej już wchodziło jak w masełko.
Miałem igłę 40 dł. a wszędzie pisaliścoe o 30,więc nie chciałem wbić do końca.
Odciągnołem tłoczek i bez krwi!!!
No to zacząłem wstrzykiwać , bardzo powoli, ale igła mi się trochę wysunęła i trochę mnie jakoś zakuło,zabolało.ale wstrzykiwałem dalej.Bardzo się wystraszyłem,że mogłem w żyłę trafić po przesunięciu igły.
ale jakoś dokończyłem.
Chyba z tego poddenerwowania o mało nie zemdlałem i trzestraszyłem się jeszcze bardziej.Zrobiłem się blady,było mi duszno ,i chciało mi się póścić pawia.
Ale kumpel powiedział mi ,że to pewnie ze zdenerwowania i jakoś mi się lepiej zrobiłlo.
Czy wam się takie coś zdarzyło,czy może coś żle zrobiłem?
Nie wiem czy w niedziele wbijać całą igłę?
Chyba nie zapomnę tego pierwszego razu do końca życia )