Witam. Dwukrotnie miałem zwichniętą rzepkę. Pierwszy raz 4 lata temu podczas gry w tenisa (prawe kolano). Rezultatem był gips na 2 tyg. Lekarz (niekłańska)wtedy powiedział że sam się doigrałem gdyż porwałem się z motyką na księżyc ze sflaczałym mięśniem (taa...). Kazał mi chodzić na jakieś naświetlanie i rehabilitację. Dostałem zwolnienie z wf na 2lata. Jednak po roku wróciłem do tenisa. Wszystko było dobrze do czasu... Rok temu na wf zostałem dosłownie stratowany. I znów to samo tyle, że tym razem było to lewe kolano. Nic nie wykryli ,a nogę wsadzili w stelaż na tydzień. Tym razem od lekarza(kopernika) dowiedziałem się ,że mam nie wykształconą chrząstkę ,która przytrzymuje rzepkę. Miałem zalecenie chodzić na rehabilitację jednak przechodziłem miesiąc i zrezygnowałem (matura).
Przez ostatnio rok(poza ćwiczeniami z rehabilitacji) stroniłem od jakichkolwiek zajęć sportowych z powodu obaw o kolano. Bardzo chciałbym wrócić do tenisa. Jednak wciąż przed oczyma mam obraz zwichniętej rzepki
. Czy tenis czy lepiej coś innego? Czy są jakieś "kontrowersyjne" ćwiczenia które mogłyby zapobiec kolejnemu zwichnięciu? Któremu lekarzowi wierzyć?
Będę bardzo wdzięczny za pomoc.