większość, a raczej cały dzień spędzam na budowie. Wstaję o 5:30 rano i wyjeżdżam na czczo około 6:00 do pracy, gdzie pierwszy posiłek jem mniej więcej o 9:00 - 9:30, zazwyczaj bułka lub kromka chleba pełnoziarnista z serem i wędliną, i serek proteinowy. Kolejna przerwa jest o 12:30 i spożywam właściwie to samo lub nic, bo z jakiegoś powodu nie odczuwam głodu kiedy jestem w pracy. Praca nie jest typowo siłowa, choć jestem stale w ruchu i staram się być energicznym, krótko mówiąc chcę zasłużyć na swoją wypłatę: tu coś wywiercić i zamontować, wejść na drabinę/rusztowanie i zejść po kilkanaście razy dziennie, tu coś przenieść, tam przytrzymać, no nie narzekam na nudę.
Do domu wracam około 18:00 i jem obiad: pierś z kurczaka albo indyka z ryżem lub kaszą gryczaną i różnymi warzywami, nic specjalnego. Dorzucam później jakieś owoce jako przekąskę i wypiję maślankę.
O godzinie 20:00 zaczynam trening, staram się ćwiczyć przez co najmniej godzinkę i tu zaczyna się problem, i moje obawy:
Podczas treningu przechodzę momentalnie z jednego ćwiczenia na drugie, to znaczy: robię serię pompek (maksymalnie ile dam radę, zazwyczaj 20 choć nie wydaje mi się, by były one technicznie wykonane mimo starań), bez jakiejkolwiek przerwy wyciskam hantle 15kg po 5 powtórzeń, rzucam je i zaczynam się podciągać (przy pierwszym podejściu 3 razy, później 2 razy albo raz), robię od zaraz podnoszenie nóg na brzuch wisząc lub ABSy, przysiady z obciążeniem (20kg) i ponawiam wszystko od nowa do trzech razy.
Czy nie wyniszczam swojego organizmu takim sposobem odżywiania się i treningiem? Sypiam zazwyczaj 6 godzin dziennie.
Czy lepiej zmienić trening, skupiając się na seriach jednego ćwiczenia z przerwami pomiędzy i dopiero przejść do następnego?
Jestem zmotywowany do działania, bardzo mi się spodobał ten odcisk po pierwszych treningach, to takie satysfakcjonujące. Mam nadzieję, że zawarłem w poście wszystkie ważne informacje i nie złamałem regulaminu, jeśli tak to przepraszam.