Zastanawiam się nad tym jak wyżej. Czy nie jest tak, że z jednej strony bijemy towar a z drugiej wszystko co się dzieje to reakcja organizmu i blokowanie wolnego testa poziomem SHBG? Oczywiście w jakimś tam stopniu zapobiegną temu pochodne DHT typu master czy wino. Czy są inne metody i czy to ma sens? Proviron? Osobiście kiedy raz brałem. Owszem, poziom libido w niebie, fajne efekty, ale jednocześnie był to jedyny moment kiedy miałem podwyższone PSA, podejrzenie nowotworu prostaty i biopsję więc serdecznie dziękuję.
Jakie macie zdanie na ten temat? Przejmować się poziomem SHBG i tym ile mamy tak naprawdę wolnego testa czy olać sprawę? A jeśli nie olać to jak sobie z tym radzić?
Z góry dziękuje za odpowiedzi