słowem wstępu wiem, że było dużo już tematów o tym ale zdaje się, że są one dosyć stare i może coś nowego już wymyślili (?)
Opisze mój problem który zaczął się około 1.5 roku temu. Ogólnie od zawsze byłem chudym chłopakiem, zacząłem przygodę z siłownią jakieś 3 lata temu, dzięki niej sporo przybrałem na wadzę, pojawiły się fajne mięśnie. Jak wyżej wspomniałem od około 1.5 roku jak doszedłem do jakiś 70 kg( nie wiem czy to ma jakiś większy związek), dodatkowo zacząłem mocno stresujące studia( stres przewlekły w zasadzie do tej pory) i zacząłem się mocno pocić. Zwykłe wyjście kilkugodzinne na miasto przyprawia moje pachy i plecy o jezioro. Na początku tłumaczyłem sobie to tym, że mam teraz masę , mięśnie więcej ciepła wydzielają, dużo jem, ciepłota ciała i potliwość. Ale po czasowym odstąpieniu od siłowni problem nie znikał. Konsultowałem sie w tej sprawie z lekarzem rodzinnym, który na początku zlecił mi badania tarczycy i minerałów, jak wszystko było okej to zwalił winę na hormony i "następny proszę" no i cześć. Jestem osobą dosyć nerwową impulsywną i zestresowaną . Najśmieszniejsze jest to, że gdy siedzę w domu i się relaksuje potrafię się w ogóle nie pocić a jak na przykład oglądam coś emocjonjącego to cały upocony jak świnia haha.
No dobra i teraz pytanie, zakładając że etiaxil i inne blokery średnio mi pomagają, bo chyba problem leży bardziej w mojej psychice niż w moim ciele jakie mielibyście sposoby żeby choć trochę tą psychikę odciążyć? Staram się pić jakieś zioła i tym podobne rzeczy. Na razie nie chce uderzać do psychicznego wolałbym coś samemu jeszcze w głowie sobie poukładać.
A i na końcu dodam, że robię badania morfologi regularnie i wszystko w normie. Od tamtego czasu jak zacząłem sie zdrowo odżywiać itd ześwirowałem trochę na punkcie zdrowia i boję się strasznie, że na coś zachoruje :D :D Jeśli chodzi o serduszko to mam niedługo wizytę u Kardiologa i bede miał echo i te inne pierdoły.
Dzięki za rady, pozdrawiam