Konkretnie: przez ostatnich parę miesięcy nagromadziło się tu i ówdzie- głównie na brzuchu- trochę niepotrzebnej tkanki tłuszczowej. Postanowiłem coś z tym zrobić, i przeszukując internet i czytając różne fora narodził się w głowie pewien plan treningu. Moje pytanie dotyczy jego poprawności- czy ma on szansę zdać egzamin, czy nie jest zbyt lekki. Dokładnych ćwiczeń nie rozpiszę, gdyż korzystając z różnych atlasów sam sobie dopasuję odpowiedni zestaw.
Cel: zrzucenie kilku kilogramów (+/- 10) + ogólna poprawa stanu mięśni (nie chcę mieć sylwetki greckiego boga, natomiast nie chcę żeby były takie zwiotczałe i flakowate) + wzmocnienie (23 lata i problem ze zrobieniem 15 pompek, co jest grane?!)
Sprzęt: niestety nie mam czasu na siłownie, więc w grę wchodzą tylko hantle, które posiadam oraz ogromny las tuż za domem;)
Obecna aktywność: póltoragodzinne spacery każdego dnia, we wspomnianym wcześniej lesie. Dietę już mam ułożoną.
Chciałbym, żeby to wyglądało tak (5 serii ćwiczeń po 12-15 powtórzeń:
Poniedziałek- klatka, brzuch
Środa- Biceps, triceps
Piątek- Plecy, brzuch
W dni przerwy- wtorek, czwartek oraz weekend trening Interwałowy w lesie (z umiarem, np. tylko wtorek sobota, żeby mięśnie miały szansę się zregenerować).
Nie mam deadline`u, powiedzmy że do przyszłych wakacji chciałbym wyglądać "normalnie". Może tak być czy raczej rozdzielić ćwiczenia, i np. trenować dziennie jedną partię mięśni ale za to mocniej?
Za błędy przepraszam. Pozdrawiam, Tomasz.