Robię redukcję od połowy marca. straciłem już 10 kilo. problem pojawił się w połowie czerwca. w ciągu ostatnich 45 dniu nie jestem w stanie zrzucić nawet kilograma. waga stoi na 71kg i nawet nie drgnie. Przez ten okres jadłem ok. 2000kcal(wszystko wliczam w fitnesspalu więc jest dokladnie). nie chcę schodzić niżej z kaloriami bo ćwicze z ciężarami 6-7 w tyg +cardio codziennie, więc potrzebuje jakiegoś jedzenia. Próbowałem bawić się makrosami: low carb, bardzo bogata w białko, high fat. trzymałem te dietki po 7 dni i też nic. teraz jem 250carb, 50fat, 150prot. Może nie trace wagi ale te makrosy najlepiej na mnie dzialają i na mój trening. Od miesiące zacząłem robić reefedy co 5 dni po 3,5-4tys kalorii. Teraz zrobiłem sobie 3 dniowy reefeed i zobaczymy co mój metabolizm na to. wyliczyłem sobię, że przy tej ilości treningów mój poziom utrzymania to 3000 kcal więc te reefedy to nie jest jakieś szaleństwo.Mój trening od miesiąca to push, pull, legs. Bazuje na wolnych ciężarach:MC, squaty, płaska itp. po 30-35 serii na trening +brzuch. Trening wykonuje sumiennie(bez obijania się)
wieczorami biegam albo jeżdże na rowerze. spalam wtedy miedzy 450-700kcal. Na początku intensywność treningu dawala mi w kosc ale teraz juz sie przystosowalem. Może to dość nietypowe, ale mimo stagnacji wagi mam wrażenie, że jednak smalec schodzi(klocki zrobiły się bardziej widoczne), ale jednak chciałbym jeszcze zejść z wagi.
staż:2lata
wiek:18
wzrost:182
waga startowa:81
waga:przeklęte 72kg
body fat-9.9%(mierzone fałdomierzem)