Na wczorajszej zumbie byłam cała mokra - i to bez łyknięcia FatB ;) ... przeczytałam gdzieś na stronie że najlepiej wszystkie ćwiczenia starać się wykonywać jakk instruktor (znaczy to oczywiste - ale sposób w jaki prezentuje je prowadząca "nieco" różnił się od mojego i innych panienek z sali - mimo że chodziłam na zajęcia 7 m-cy bez przerwy, zauważyłam milion błędów jakie popełniałam! Wcześniejsze
treningi owszem, troszkę mnie męczyły - nie powiem...ale nie tak jak wczoraj! Jestem w lekkim szoku ;) Nie mam dzisiaj zakwasów, odczuwam jedynie miłe uczucie "twardych mięśni ud" hehe tak to określę :D rozciąganko było do tego plank i trochę brzuchów.
Dzisiaj najchętniej jadłabym po 200 gr posiłków i co 2h - po 40min zjedzonego, sporego, sycącego śniadania - znowu mnie ssało. Zjadłam 2 chochle potrawki z kurczaka z ryżem. Nie miałam na nic ochoty, nic nie wpadło mi w oko, nic mnie wcale nie kusiło. Śniadanie zjadłam - bo tak trzeba. Po 4 widelcach już miałam dosyć. Ale wepchałam wszystko.
Czuję się dobrze, mimo że trochę senna. Wypiłam kawę i mnie zmuliło na maxa ale nie mogłam sobie pozwolić na sen.
Dzisiaj wolny dzień od "skakania na parkiecie" - w planach mam kijki po porannej czekoladce Merci która została mi jeszcze z dnia kobiet ;) oraz po maśle orzechowym które właśnie pochłonęłam i bardzo mi po nim niedobrze! Nie wiem co mi jest!!!Nie chce mi się pić (zawsze wypijałam 2-3 l płynów dziennie), nie boli mnie głowa, ogólnie ok...najchętniej przesiedziałabym dzień w łóżku.
Poniżej dzisiejsza miska: